Etykiety

piątek, 9 grudnia 2016

Pals. Katalonia średniowieczna.


Nie wiem czego tam szukam... nie kolekcjonuję zdjęć zabytkowych kościołów, nie spędzam połowy dnia w lokalnych muzeach, nie wędruję z listą popularnych restauracji, które zawsze znaleźć tam można. Za to lubię bardzo atmosferę średniowiecznych miasteczek a w każdym z nich jest inna, każde z nich ma przecież własną historię.
Peratallada wydała mi się bardziej zamknięta, odizolowana,  Pals jest jak baśniowy ogród, jak nieprawdziwy obrazek czasów, które z baśnią niewiele miały wspólnego.
Przewodnik jest tu zbędny, starówka miasteczka, które zamieszkuje mniej niż 3 tysiące ludzi poza tym że jest urocza, nie wymaga mapy przecież.
Stał tu niegdyś zamek, zniszczony niemal doszczętnie w XV wieku, zachowały się do dziś fragmenty murów i czterech wież, wciąż pomodlić się można w gotyckim kościele Sant Pere, na Plaza Mayor zachęcają do odpoczynku kawiarniane stoliki.




































Że na Costa Brava jedzie się przede wszystkim z myślą o plaży? Tak, też, i nic nie stoi na przeszkodzie, by zatrzymać się na dłużej w Pals właśnie, Pals ma swoją piaszczystą, długą na 5 kilometrów plażę w odległości około 4 km od Plaza Mayor.
Platja de Pals podzielona jest na dwa odcinki
* Sa Punta łączy się z plażą Begur, del Raco, jest też częściej odwiedzana, tuż obok znajduje się pole golfowe
*El Mas Pinell, mniej uczęszczana, nieco dzika sąsiaduje z Platja de Pletera w L'Estartit.
Do 2006 roku szpeciły plażę olbrzymie anteny amerykańskiego Radia Liberty transmitującego propagandowe audycje w czasie Zimnej Wojny, dziś nic nie zakłóca urody tego miejsca, po prawej Begur, po lewej stronie L'Estartit, na wprost rezerwat morski, wyspy Medes, bardzo cenione przez miłośników nurkowania. W zamierzchłych czasach piracka kryjówka, do późnych lat XIX wieku wojskowa baza, od 1934 r. nie mieszka na Illes Medes nikt.


estacionesnauticas.info

blog.hotelnights.es

flickr.com
touristdreamed.blogspot.ie
traveler.es

Udało nam się tu dotrzeć autobusem z nieodległego Begur, po drodze zajrzeliśmy do Palau SatorFontclaraSt Julia de Boada, i do bardzo popularnej Peratallady, o której marzyłam już dwa lata temu. Takich maleńkich perełek jest tu całe mnóstwo, miejsc, które bardzo ale to bardzo odwiedzić w Katalonii kiedyś bym chciała, też niemało! Na skróconej mocno liście są wciąż

1.Besalu

placestoseeinyourlifetime.com

2.Rupit i Pruit

marcgcphotography.com

3.Monells

flickr.com

4.Castellfollit de la Roca

pinterest.com

5.Beget

flickr.com

6.Mura

pinterest.com

7.Santa Pau

flickr.com

8.Siurana

turismesiurana.org
Powroty do Katalonii będą.


piątek, 25 listopada 2016

Peratallada. Podróż do przeszłości.



Sprawiła wrażenie opuszczonego miasta tego pochmurnego październikowego poranka. Obwarowana murem,wyrzeźbiona w kamieniu Peratallada jest jak wspomnienie o bardzo odległej przeszłości. Po brukowanych uliczkach snuł się jedynie duch średniowiecza, żywego długo nie widzieliśmy, co potęgowało dziwny, posępny, zawiesisty klimat.
Z czasem odgłos naszych kroków zaczął się przeplatać z odgłosami budzącego się w domach życia, przez jedną z głównych bram do miasta, Pont de la Mare de Deu (Portal de la Virgen ) wdzierali się powoli turyści.
14 restauracji,10 hoteli i 13 sklepów - galerii na tej naprawdę niewielkiej przestrzeni o czymś świadczy. Uchodzi za jedno z najpiękniejszych, najlepiej zachowanych średniowiecznych miasteczek w Katalonii, nic więc dziwnego, że w sezonie trudno tu o nocleg. Nie natknęłam się na niepochlebną o Peratalladzie opinię a i moja przecież pierwszą nie będzie.
Dziwny klimat ustąpił miejsca wesołej atmosferze, otworzyły się kawiarniane wrota, pojawiło się słońce, kolor i więcej ludzi. Mijaliśmy się po raz kolejny, uśmiechnięci, gotowi fotkę pstryknąć sobie nawzajem, oderwani na moment od rzeczywistości.
Nie wiem czy mieszkańcom Peratallady, a jest ich tu mniej niż 400, zazdrościć czy może współczuć- małego od turystów uzależnienia, niemniej, z perspektywy niegroźnego intruza, do wizyty w miasteczku zachęcać będę. Do noclegu,choćby i na zamku  z X wieku, a jest on dziś własnością prywatną, niekoniecznie.
























Miałam ją od dawna na swojej liście i ucieszyłam się bardzo odkrywając jak łatwo tu dotrzeć z Begur. Byliśmy chyba jedynymi pasażerami autobusu, który objechał z nami całą okolicę, przez co odległość 15 kilometrów pokonaliśmy w godzinę. Ten sam kierowca zabrał nas później z Peratallady do Pals i z Pals do Begur. Gdybyśmy dysponowali autem, mapka miejsc, do których chciałabym zajrzeć powiększyłaby się parokrotnie, za to tempo zwiedzania musielibyśmy też znacznie przyspieszyć, a czy warto?
Gdybym na jedną tylko rundkę po Peratalladzie mogła sobie pozwolić, ominęłaby mnie ta oto scenka; biały znudzony "król dzielni" pokazał się przy trzeciej dopiero...