Etykiety

wtorek, 12 listopada 2013

Park Guell, jedna z największych atrakcji Barcelony!


Co trzeba zrobić, żeby w miarę dokładnie poznać zakamarki tego liczącego 20 ha parku-ogrodu? Zamieszkać w Barcelonie? By poza możliwością trafienia w lukę w całorocznym właściwie w tym miejscu sezonie turystycznym, otrzymać przywilej darmowego wstępu, bo od października tego roku trzeba za spacer alejami Parku Guell 8 euro ( 7 przy wcześniejszym bukowaniu) zapłacić, jeśli się spoza Barcelony przybywa. Limit 800 osób na godzinę, wprowadzony razem z opłatą, mniejszy sprzeciw budzi, ale...
Pod koniec sierpnia trudno tu znaleźć wytchnienie od wielkomiejskiego chaosu, chaos i tutaj już od rana wprowadzają licznie nadjeżdżający bus turistic, nadchodzący na własnych nogach ludzie. Myśleliśmy, że ich przechytrzymy zjawiając się tu tak wcześnie jak tylko zdołaliśmy... nic z tego!
Kto nie chce fotki z Parku Guell!? Paru się znajdzie, wiem, niemniej większość próbuje śliczną pozę przy salamandrze czy na tarasie widokowym przybrać. Że ja nie? Pewnie, że tak!


Jak to z tym parkiem było?
Zaryzykowałabym stwierdzenie, że stworzył tu Gaudi swój bajeczny, odrealniony azyl a nie taki przecież był plan!
W 1899 roku Eusebi Guell, bogaty przedsiębiorca ale przede wszystkim wielki przyjaciel Antoniego Gaudiego odkupił od burmistrza Barcelony, markiza Marianao, rozległy  teren w północnej części miasta. Po co? A bo zamarzył o stworzeniu w tym miejscu zamkniętego osiedla z 60 domami rozproszonymi wśród drzew i zieleni. Mieszkańcy tego miasteczka- ogrodu mieliby swój kościół, targowisko, taras widokowy, aleje spacerowe...  Czyż nie wspaniały to pomysł w czasach, gdy uwolniona od średniowiecznych murów Barcelona szukała nowej przestrzeni dla szybko rosnącej populacji, czyż nie wspaniała to idea, inspirowana angielskimi ale i francuskimi miastami-ogrodami, których koncepcję Guell dobrze znał (w młodości żył w Nimes, sama chętnie zobaczyłabym tamtejszy Jardin de la Fontaine!) ? I czyż nie wspaniałe to pole do popisu dla takiego artysty jak Antoni Gaudi? Bo to on otrzymał od swego przyjaciela zlecenie wykonania projektu. Któż by lepiej rozumiał ideę połączenia raczej natury i postępującej cywilizacji niż ingerowania w nią?
Pomysł był fantastyczny ale w tych trudnych czasach utopijny, jak się okazało.
Strajk generalny w Barcelonie na początku XX wieku, brak politycznej stabilizacji, co dość mocno wpłynęło na zwiększający się dystans między warstwami społecznymi, między burżuazją a klasą robotniczą, nie były bez znaczenia dla niepowodzenia wielkiego projektu Guella i Gaudiego. Nie dosyć, że daleko od centrum, w słabo zurbanizowanej części miasta, to jeszcze cena wygórowana jak na ówczesne realia ( 23- 35 tys. peset za działkę); nie, nie byli tą propozycją barcelończycy zainteresowani. Zaledwie 2 z planowanych 60 posiadłości znalazły nabywców, w jednym z domów zamieszkał sam Gaudi, w tym, który miał służyć za rodzaj reklamy dla potencjalnych kupców ( dziś Casa - Museo Gaudi), drugi budynek stał się własnością przyjaciela Guella i Gaudiego, adwokata Marti Trias i Domenech ( Casa Trias).

Eusebi Guell ,źródło: gaudidesigner.com

Park Guell, lata 50., źródło: gaudidesigner.com

Salvador Dali w Park Guell, 1953 r., źródło: gaudidesigner.com

Park Guell w 1904 roku, źródło: gaudidesigner.com

Gaudi z grupą marynarzy w Park Guell, 1914 rok, źródło: gaudidesigner.com

Eusebi Guell oparty o kolumnę w Sala Hipóstila, źródło: gaudidesigner.com

W 1906 r., sześć lat po rozpoczęciu prac, było już wiadomo, że projekt się nie powiódł, że nie będzie tu potrzebny stróż, któremu przygotowano bajkowe lokum, że gotowymi już drogami nie będzie miał kto jeździć a alejkami spacerować, że w Sali Hipóstila nikt niczym sobie nie pohandluje...
Po śmierci Eusebio Guella w 1918 roku, jego spadkobiercy postanowili sprzedać park miastu, umożliwiając tym samym przekształcenie go w park publiczny. Tak też się stało, ale dopiero po śmierci Antonio Gaudiego w 1926 r.To tutaj, na terenie parku właśnie, we wspomnianym budynku wystawowym, mieszkał architekt przez ostatnich 20 lat swojego życia. Mieszkał, razem z ojcem i siostrzenicą, w troszkę innym świecie, który sam stworzył.





















Dlaczego w innym świecie?
Do innego, lepszego, cudownego świata prowadzi brama niezwykła, zdobiona roślinnymi ornamentami, tuż za nią dwa kolorowe domki, w niepowtarzalnym Gaudiego stylu wzniesione ,w tym samym roku, w którym teatr barceloński Liceu pokazał operową wersję baśni braci Grimm o Jasiu i Małgosi, stąd mówi się o możliwej mistrza inspiracji.
Schody prowadzą gościa bajkowego świata dalej, ale nie są to zwyczajne schody. Zobaczymy tu trzy wysepki z trzema źródełkami i mnóstwem symboli, jak salamandra (bądź smok jak chcą niektórzy), którą tak sobie turyści upatrzyli na nieodzowny pamiątkowych fotografii element, nawiązująca do francuskiego Nimes, w którym urodził się Eusebio Guell ( na godle Nimes zobaczymy krokodyla raczej niż salamandrę czy smoka),  koło i kompas czy herb Katalonii.
Gdyby ambitny projekt dwojga przyjaciół udało się zrealizować, mieszkańcy niezwykłej dzielnicy mieliby tutaj, w Sali Hipóstila, inaczej zwanej Salą Stu Kolumn (chociaż jest ich 86), do której schody prowadzą, swój rynek. Kolumny pełnią dwie funkcje, podtrzymują główny plac - taras z charakterystyczną ławką i , puste w środku, odprowadzają z niego wodę do kilku dużych zbiorników.
Taras widokowy i wspomniana, długa na 110 metrów, ławka to jedno z ulubionych miejsc przybyszów z całego świata i wielu z nich zapewne uważniej samej ławce się przygląda, bo poza tym, że wygodna to i zdobiona jak żadna inna, o co kolejny przyjaciel Gaudiego, Josep Maria Jujol, zadbał. Nie jest tak znowu łatwo na ławeczce  miejsce wolne upolować...

Juegos florales w Park Guell, żródło: gaudidesigner.com

Wędrówkę po nierównym terenie parku miały ułatwić charakterystyczne wiadukty, wielbiciel natury robił wszystko, by z nią współgrać, nigdy niszczyć.
Plan Guella i Gaudiego przewidywał także budowę kaplicy, ale tego projektu nie zrealizowano, zamiast niej powstało na terenie parku wzgórze z trzema krzyżami El Calvario; o lekki zawrót głowy przyprawia mnie wejście krętymi schodami na jego szczyt.
Ciągle towarzyszy mi myśl, że nie dla innych Gaudi stworzył to miejsce a dla siebie, stworzył kawałek świata, w jakim chciałby żyć i w jakim żył przecież. To on przekształcił tę łysą górę  (Montana Pelada)  w zieloną krainę, sadząc tu nowe gatunki drzew i roślin



 

- Jeny, jak ja im tego miejsca zazdroszczę! -  marudziłam gdy tak wędrowaliśmy ścieżkami, alejkami, schodami... bez planu, nęceni widokami, zapachami...
Nie mam pojęcia, czy i taki cel stawiał mistrz Gaudi swoim fantastycznym dziełom, by oderwać nas od rzeczywistości, przenieść w inny świat ale jeśli tak, to powiodło mu się to znakomicie!


mmmmmmmmmmmm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz