Niewiele się z wyjątkowej architektonicznej kreacji ostało. Nagie mury i labirynt komnat, odarte z bogactwa, jakim się podobno szczyciły. Zabrakło mi wyobraźni, by ujrzeć tu piękne posadzki, malowidła i pałacowe meble, z których doszczętnie posiadłość ograbiono w czasie tzw. "potopu" szwedzkiego. Nie znalazłam też w ów pochmurny dzień w ruinach nic romantycznego poza "romantyczną" parą może, pstrykającą sobie "słitfocie...".
Nie, romantycznego nie, ale specyficznego, "gęstego" klimatu miejscu temu odmówić nie mogę. Posępne niebo, nagie drzewa, ruiny i ptak jakiś, trzepoczący nam nad głowami. Istny Edgar Alan Poe.
Smutne to świadectwo upadku największej ufortyfikowanej rezydencji XVII- wiecznej Europy ( przed powstaniem Wersalu, zaznaczmy).
Nie ma już akwarium z egzotycznymi rybkami, które można było oglądać przez szklany strop jadalni, nie ma 300 koni arabskich i stajni wyposażonej w marmurowe żłoby i lustra. Nie ma fosy i zwodzonego mostu otwieranego przez pięknie odzianych czarnoskórych (!) wartowników. Nie ma włoskich ogrodów, jest łąka wokół.
4 wieże jak 4 pory roku, 12 sal, bo tyleż miesięcy, 52 pokoje i 365 okien, w roku przestępnym odsłaniano 366, tak sobie wojewoda sandomierski Krzysztof Ossoliński swoją rezydencję rozplanował. Inspiracją był podobno pałac włoskiego kardynała Alessandro Farnese znajdujący się w miejscowości Caprarola. Krzysztof Ossoliński studiował we Włoszech a później sporo podróżował, odwiedził też małe miasteczko w okolicy Rzymu, w którym do dziś kardynalski pałac stoi przyciągając rzesze turystów. Chętnie bym do nich dołączyła, Palazzo Farnese znacznie mniej pozostawia pola dla wyobraźni, niż nasz Krzyżtopór, chociaż z tej perspektywy oba robią duże wrażenie...
Krzyżtopór ;f7dobry.pl |
Krzyżtopór, gdzienaweekend.pl |
Palazzo Farnese; caprarola.info |
Palazzo Farnese; pinterest.com |
By tej wyobraźni pomóc, w Ujazdowych planach jest stworzenie specjalnej multimedialnej ekspozycji; odwiedzający mogliby zobaczyć jak zamek wyglądał w czasach świetności, jak wyposażone były sale, jakich przedmiotów używano, może uda się odtworzyć gabinet syna, Baldwina Ossolińskiego. Pomysł rewelacyjny.
Ile pracy włożył w budowę polskiego zamku Szwajcar Wawrzyniec de Sens, zwany Senesem, do końca nie wiadomo. Kilkanaście lat i 30 mln złotych, nie wspominając o białkach z miliona jaj kurzych co by zaprawę budowlaną uczynić wodoodporną, tyle Krzyżtopór pochłonął.
Ani Krzysztof Ossoliński, ani jego syn Krzysztof Baldwin Ossoliński, nie nacieszyli się jednak zamkiem, ojciec zmarł rok po ukończeniu budowy, syn , który otrzymał pałac w prezencie ślubnym, parę lat później, obaj odeszli przedwcześnie, co przyczyniło się do podziału rodowego majątku i powolnej śmierci wspaniałej rezydencji. Rodzinna kronika wspomina o dobijającym się do bramy zamku samotnym rycerzu, który rozpłynął się we mgle, gdy chciano przed nim bramę otworzyć; w rycerzu rozpoznano Krzysztofa Baldwina a historia ta miała miejsce latem 1649 roku, kiedy to zginął w walce przeciwko Tatarom; ciała nigdy nie odnaleziono a w zmasakrowanych zwłokach przywiezionych do Ujazdu żona męża swojego nie rozpoznała. Od tamtej pory pojawia się na zamku duch w zbroję odziany ...
Zastanawiałam się dlaczego w tak niepozornej okolicy postanowił właściciel swój pałac wznieść, podobno nawet długo szukał idealnego miejsca. Owszem, blisko stąd do Sandomierza czy Opatowa, czyli większych ośrodków miejskich, ale poza tym niczym szczególnym się Ujazd nie wyróżnia. Ale może tylko w moich oczach.
Ślubna sesja w Krzyżtoporowych ruinach? Tak, chętni są!
mkfoto.info.pl |
rafalrogoznicki.blogspot.com |
fotoszubi.pl |
fotoszubi.pl |
Dobry duch zamku dał nam godzinę na zwiedzanie, deszcz lunął na nowo i trzeba się było ewakuować. Poprzedniego dnia mielibyśmy może i mniejszą swobodę, za to warunki pogodowe znacznie bardziej sprzyjające. W nieodległym Sandomierzu niebo było bezchmurne a temperatura przekraczała 30 stopni rozleniwiając nas totalnie; w takich okolicznościach nie miałabym skojarzeń z Poe a wenę pewnie nieco większą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz