Etykiety

czwartek, 6 kwietnia 2017

Baltimore Beacon," Lot's Wife" zwana inaczej.


Z jakichś niejasnych dziś dla mnie samej powodów zignorowaliśmy wieżę Beacon podczas pierwszej w Baltimore wizyty, dlatego tym razem stała się głównym celem "ucieczki" z domu. 
Można auto zostawić w centrum miasteczka i przejść się do zatoki, na brzegu której Beacon stoi, zajęłoby to może pół godziny, ale kapryśna pogoda zachęciła nas do zaparkowania tak blisko wieży jak to możliwe.
Co to ,skąd i po co?- pojawia się myśl i znika szybko ,zarzucona słowami niekłamanego zachwytu. Nawet M. się podobało, mimo deszczu i wiatru, który mógłby zdmuchnąć nas z klifu przy chwili nieuwagi.
Baltimore Beacon, czyli znak nawigacyjny, wieżę wczesnego ostrzegania, postawili u wejścia do Baltimore Harbour Anglicy w 1849 roku. Zbudowana kilka lat później latarnia znajduje się na samotnej wysepce Fastnet Rock, 11 kilometrów od wybrzeża Irlandii.

Fastnet Rock, pinterest.com






















Jakiej by wieża  Baltimore Beacon funkcji nie pełniła, krajobraz zyskuje dzięki niej jakąś magię.
Tak, może i nieco słup soli przypomina, stąd "Żoną Lota" zwana jest inaczej. W tle wyspy Sherkin i Cape Clear. Zwłaszcza ta pierwsza przyciąga do Baltimore licznych turystów; podróż promem trwa 10 minut.
Blado bardzo wypada wschodnie wybrzeże na tle południowo zachodniej jego części, muszę to przyznać. Sama droga do Baltimore, droga przez Bandon, Clonakilty i Skibbereen, cieszy oko a niepozorne portowe "miasteczko" to nie tylko pocztówkowe obrazki; ma do zaoferowania więcej niż się może wydawać. Zamek, bar, Beacon, wspomniane wyspy, Lough Hyne i nocne "kajakowanie" , mnóstwo ścieżek rowerowych, rejsy w poszukiwaniu delfinów i wielorybów, wyprawa do Fastnet Rock,wspinaczka na leśne wzgórze nad jeziorem.
Na co czekam??? Na długie,czerwcowe, słoneczne dni..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz