Etykiety

poniedziałek, 23 marca 2015

Na piknik do Gougane Barra



Jeziorko, na nim wysepka i niewielki kościółek, wokół góry, trochę dalej las. Taki obrazek wyłania się zza ostatniego zakrętu, kiedy się wreszcie do Gougane Barra w Górach Shehy trafi, a zjazd dość łatwo przegapić. Szkoda, że to tak daleko, bo mogłabym tam i codziennie zaglądać, nie nudzi nam się to miejsce!Naszym gościom też nie!
W Gougane Barra Forest Park czuje się klimat odległej przeszłości, jednak drzewa nie pamiętają prehistorycznych czasów. Dolina kształtowała się podczas epoki lodowcowej ale las to dzieło współczesnego człowieka, sadzono go bowiem w latach 1938- 1940, do tego czasu był to czysto rolniczy teren. Trudno nie docenić starań tych, którzy dbają o pierwszy irlandzki Park Narodowy otwarty w 1966 roku; można się tu powspinać, można pospacerować, urządzić piknik; łącznie to ok 10 km tras pieszych, wszystkie dobrze oznaczone, z kilkoma punktami widokowymi; nie wymagają doskonałej kondycji a sprawiają sporo przyjemności. Jeśli ktoś lubi się bardziej zmęczyć to proponuję górę Torc albo Knockmealdown na przykład.
 Piknik to bardzo dobry pomysł, jednak trafić w Gougane Barra na ładną pogodę graniczy z cudem, parę razy nam się udało!Wczoraj na przykład!



















 






Któregoś razu postanowiliśmy wybrać inną niż zwykle trasę. Zaczyna się już przy jeziorze, zaraz za hotelem. Po ponad godzinie wędrówki zrezygnowaliśmy jednak, bo,  po pierwsze,  w pewnym momencie zabrakło oznaczeń, że idziemy we właściwym kierunku a końca nie było widać, a po drugie, zaczęło padać. Nowa trasa biegnie wysoko w górach, skąd widoki cudne, zwłaszcza, podejrzewam, przy słonecznej pogodzie, dlatego zamierzamy tam wrócić!Zobaczyliśmy nieco inne niż zazwyczaj Gougane Barra.












To oczko wodne to jezioro Barra z wysepką i kościółkiem św.Finbarra.






Liczne górskie źródła zasilają jezioro, tu bierze swój początek rzeka Lee. Na temat jej powstania istnieje pewna legenda. Św. Patryk, patron Irlandii, wypędzając z wyspy wszystkie węże, przeoczył jednego; był to olbrzymi skrzydlaty wąż a nie lada zadaniem pozbycia się go obarczył św. Patryk św. Finbarra. Kosztowało to późniejszego założyciela miasta Cork trochę wysiłku, ale gada w jeziorze utopił, po czym wyrzucił jego martwe ciało a gdy to upadło na ziemię, wyrzeźbiło na niej kanał który potem wypełniła woda; tak powstała rzeka Lee.


 



Na wysepce, w VI wieku,  św. Finbarr założył pierwszy klasztor chrześcijański, którego pozostałości wciąż tam widnieją, aczkolwiek sam kościółek powstał pod koniec XIX stulecia. Jest to bardzo popularne miejsce zaślubin, nie raz trafiliśmy na taką ceremonię. Cóż, sceneria urocza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz