Etykiety

poniedziałek, 28 lipca 2014

Na Starówce w Lublinie



Na starówce w Lublinie, przy ulicy Złotej, w "Apartamentach Numer 6", spędziłam jedną noc zaledwie. Wystarczyło! Na pewno jeszcze tu wrócę!
Starówka przeurocza! Zamek na wzgórzu, wielki zielony Park Saski! Mnóstwo kawiarń i restauracji ( a trunki jakie!a naleweczki!), i na Starym Mieście, i przy głównej ulicy- deptaku, Krakowskie Przedmieście nazwanej.
Tutaj, we wschodniej Polsce, od dawien dawna łączyły się ze sobą kultury Wschodu i Zachodu, obok siebie żyli Polacy, Litwini, Rusini, a od XV wieku także Żydzi, i fragmenty mozaiki, jaką wszyscy oni stworzyli, istnieją w mieście do dziś. Około 300 zabytków architektury z różnych epok, znajdujących się na obszarze Wzgórza Zamkowego, Wzgórza StaromiejskiegoKrakowskiego Przedmieścia uznano za jedne z najcenniejszych w kraju, przyznając im tytuł "Pomnika historii".
 Nie jestem znawcą historii ani architektury, lubię za to wczuć się w klimat poznawanych miejsc, który, jeśli jest, to wszędzie inny. To coś nienamacalnego,trudnego do nazwania, coś, co w sercu Lublina krąży między grupkami turystów przesiadujących w cieniu kawiarnianych parasoli, dostawcami towaru parkującymi tu co rano, strażnikami porządku przemykającymi w autach "Solidu"; to coś jak duch krąży po uliczkach, zaułkach, kamienicach, nie dając się zbyt łatwo schwytać w kadr aparatu...







Brama Krakowska i Plac Łokietka


Plac po Farze


Trybunał Koronny
Teatr NN mieszczący się w Bramie Grodzkiej


Brama Grodzka od strony Starego Miasta


Brama Krakowska od strony Starego Miasta


Kamienica Konopniców

Stary Ratusz - Trybunał


Krakowskie Przedmieście











Kamienice przy Placu Zamkowym

Brama Grodzka

 Byłaś w Lublinie i zamku nie widziałaś? A no nie! Te ładne jasne barwy, w jakie go przyodziano nie są w stanie zatrzeć mroku historii, jakie na zamku miały miejsce. I nie o Wieki Średnie wcale chodzi, kiedy to Kazimierz Wielki zamek wzniósł, a o bliższe nam czasy, w których, podczas okupacji niemieckiej, ale i po, więziono i katowano tu ludzi. Może innym razem odwiedzę zamkową kaplicę i donżon, czyli wieżę, jedyne po budowli Kazimierza Wielkiego pamiątki, bo cała reszta powstała w innych czasach, w innym celu!
Największą przyjemność sprawia mi włóczęga, najlepiej bez mapy; błądzenie labiryntem i ładnych, i tych mniej atrakcyjnych uliczek.
Co do 300-metrowej trasy podziemnej, bo i taką znajdziemy wśród atrakcji Starego Miasta, to, owszem, doceniam jej wyjątkowość, ale... nie przepadam za piwnicami!
Gdzieś nad nią, na ulicy Złotej, miałam swoje lokum. Parę kroków dosłownie od Placu Po Farze, czyli po najstarszym, parafialnym kościele w mieście; ufundował go  wedle legendy Leszek Czarny w XIII wieku; nękany licznymi pożarami podupadał coraz mocniej a w XIX wieku podjęto decyzję o jego rozbiórce...



Podobno koszt rozbiórki znacznie przewyższał koszt gruntownego remontu... Miejsce to  długo straszyło hałdami gruzu, dziś, na uporządkowanym już placu, możemy zobaczyć fundamenty świątyni, które pomogą wyobrazić sobie jej rozmiar.
Podejrzewam, że nie ma nikogo, kto nie zwróciłby uwagi na duże stare fotografie umieszczone w oknach wybranych kamienic. Co do tych tutaj


wiadomo kim są uwiecznione na nich osoby; to przodkowie pani Izabeli Dechnik,właścicielki restauracji "Mandragora" działającej w tej kamienicy. Jeśli o inne zdjęcia chodzi, wciąż podobno tajemnicą jest kogo przedstawiają i kto je zrobił. Negatywy znaleziono podczas remontu budynku przy Rynku 4, gdzie mieści się kawiarnia "Cafe Trybunalska".
A propos, jeśli już o kawie mowa, zdecydować gdzie się jej napić łatwo nie jest, wszystkie miejsca kuszą...
Czujna byłam jak ważka na każdy dźwięk pianie kogucika przypominający, ale nic z tego, ani razu nie dane mi było go usłyszeć! Cóż by to miało znaczyć, nawiązując do jednej z legend krążących po Lublinie, do tej o Teresce, córce złotnika, mieszkającej, znów!, przy ulicy Złotej? A no tyle, że wiernego męża na próżno dziś szukać... :D
 Legend jest więcej, więcej też wszelakich atrakcji ( lublin.eu)
 Że niby co, że każde jedno miasto, mieścinka je ma? To zapraszam do Białej Podlaskiej! ;)
No i ten magiczny jakiś klimat otulający człowieka zaraz gdy Bramę Grodzką z jednej, Bramę Krakowską z drugiej strony przekroczy i w sercu miasta się znajdzie... Jak już wspomniałam, ducha tego miasta podejść łatwo nie jest, można pstrykać fotki jedną po drugiej a i tak trafiać w próżnię. Dlaczego? Bo z nim trzeba na spokojnie, trzeba mu więcej czasu poświęcić, zaprzyjaźnić się, poprzyglądać wcześnie rano, spróbować wieczorem, poszukać we mgle czy strugach deszczu.
Taką przyjaźń zawarł z duchem Lublina Edward Hartwig





Bo czyż nie???
Mam nadzieję, że i mnie uda się to kiedyś, bo absolutną mam pewność, że do stolicy mojego rejonu jeszcze wrócę! A ileż tam wokół stolicy miejsc czarownych! Puławy, Nałęczów, Kozłówka, Kazimierz Dolny, Zamość, Lubartów...eeech!życia na to wszystko nie starczy!

2 komentarze:

  1. Też niedawno byłam w Lublinie, jadąc tam nawet nie spodziewałam się, że to tak przepiękne miasto :)
    http://voyage-avis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się nie spodziewałam! :) Dlatego tak słaby plan sobie założyłam i nie widziałam za dużo, ale bardzo chętnie do Lublina wrócę! Pozdrawiam! :)

      Usuń