Etykiety

piątek, 7 listopada 2014

Prawdziwych cyganów już nie ma? O Sacromonte w Granadzie.


Mirador de San Miguel Alto
A są! W Andaluzji żyje ich najwięcej z całej wieluset tysięcznej grupy (500 - 800 tys.) zamieszkującej Hiszpanię. I mowa tu nie tylko o szacownych damach wędrujących wśród tłumu "przyjezdnych" i wypatrujących ofiary, której można by zieloną przynętę wcisnąć!
Cyganie - Romowie- Gitanos- kojarzą się jak się kojarzą a przecież ten tajemniczy naród wywodzący się prawdopodobnie z Indii ma jak każdy inny swoją kulturę,tradycję i dość trudną przeszłość. Na południe Europy przybyli w XIV wieku, większość z nich osiedliła się na ziemiach zajętych wówczas przez tolerancyjnych wobec innych kultur muzułmanów. Początkowo budzili ciekawość, z czasem jednak przewagę brała niechęć, bo taki cygan i obyczaje miał inne, i kolor skóry "dziwny jakiś" no i ten luz w podejściu do życia bardziej raził niż ujmował! W Granadzie pojawili się w XV w. tworząc tu silną społeczność, zajęli Sacromonte z grotami wydrążonymi w ziemi; wielu mieszka na "cygańskim wzgórzu" do dziś a te charakterystyczne domki - jaskinie są jedną z większych atrakcji turystycznych Granady.
U progu "romskiej krainy" stoi Chorrojumo, postać bardzo dobrze znana w Granadzie drugiej połowy XIX wieku. "Król cyganów", Mariano Fernandez Santiago, był żywą reklamą miasta; oprowadzał turystów po najciekawszych zakątkach Granady opowiadając im niezwykłe historie o Alhambrze i ubrany w tradycyjny cygański strój pozował do zdjęć, które bardzo chętnie kupowano.

Chorrojumo,Mariano Fernandez Santiago (1824-1906), źródło: granada21.wordpress.com

Statua Chorrojumo, źródło: papyretur.com
 Nas nikt nie oprowadzał i z pewnością niejedno umknęło naszej uwadze podczas wędrówki główną ulicą, Camino del Sacromonte wziąwszy pod uwagę, że wyznacza ona trasę turystyczną właśnie, z tymi ładniejszymi domkami, scenkami, widokami. O tak, widok ze wzgórza na całą Granadę i Alhambrę może się podobać!
Bo gdyby tak zejść ze szlaku, wspiąć się wyżej, zobaczyć można te prawdziwe, tradycyjne domki zamieszkane przez bardzo specyficzną społeczność, mieszankę nowoczesnych cyganów, nomadów, hippisów, ludzi z całego świata, prawdziwy mix narodowości, kultur, charakterów. Kilkadziesiąt osób mieszka tu na stałe, inne zatrzymują się w wolnych właśnie domkach na parę miesięcy w roku. Podobno rząd lokalny chętnie pozbyłby się ich wszystkich i poszerzył przestrzeń dla turysty, zwłaszcza że wśród tej grupy ludzi są i nielegalni imigranci, i nielegalny handel narkotykami, ale jak dotąd na planach się rządowy pomysł kończy.
Większość domków ma elektryczność, niektóre także tv; za mieszkanie się nie płaci; niejedna z tych barwnych postaci spotkanych w różnych miejscach miasta, czy to muzyków, czy "artystów" sprzedających ręcznie robione drobiazgi może być potencjalnym lokatorem którejś z jaskiń. Czy ja bym chciała w takiej chatce noc spędzić? No... nie wiem!
A co bym chciała?
Chciałabym orientalną odmianę flamenco zobaczyć, jeśli nie na cygańskim weselu ( a to się raczej nie uda), którego zambra jest ważnym elementem, to chociaż w którymś z lokali na Sacromonte. Sewilskie przedstawienie średnio mi się podobało.
A przecież flamenco, jeden z hiszpańskich symboli, narodził się właśnie wśród  andaluzyjskich gitanos,  kto jak nie oni pokazać potrafi duszę tego tańca?
























Taaak, zeszliśmy ze szlaku w pewnym momencie, trochę dla mnie za wcześnie, nie nasyciłam jeszcze swojej ciekawości, tym bardziej więc byłam marudna i złośliwa w słowotoku karcącym M. za prowadzenie mnie nie wiadomo dokąd, gdzie NIC NIE MA, co on nadzwyczaj spokojnie kwitował "Mam nosa,zobaczysz!"
No i trafiliśmy w ten sposób na kraniec miasta z widokiem na góry a zaraz później na taras widokowy Mirador de San Miguel Alto. I ucięłam nagle mój słowotok ...
Bo w Granadzie często człowiek przestaje nagle gadać! Bo Granada na wszystkie zmysły potrafi działać z przytłaczającą wręcz intensywnością!


















mmm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz