Etykiety

wtorek, 10 lipca 2018

Caherdaniel i Derrynane Beach. Gdzie zrobić sobie przystanek na Ring of Kerry.





Coś poszło nie tak! Trafiliśmy w sam środek corocznych wyścigów kolarskich, złapaliśmy gumę 150 km od domu a na dodatek moja pogoń za słońcem przeobraziła się tym razem niezamierzenie zupełnie w przed słońcem ucieczkę. Ale i tak warto było z domu się wyrwać!
Zachęceni przez sąsiadów, którzy tydzień wcześniej spędzili tam dwa dni, zaplanowaliśmy wyjazd w okolice Caherdaniel. Ring of Kerry objechaliśmy już parokrotnie, zawsze w jeden dzień czyli szybko, za szybko, by coś poza drogą zobaczyć a przecież oglądać jest co!
Nie o Caherdaniel samo w sobie tym razem chodzi, bo to baza tylko do bliższego poznania tej części Kerry. Z jednej strony góry, z drugiej zjawiskowe wybrzeże z turkusową wodą i piaskową plażą.  Nawet słońca pozbawiona Derrynane Beach może się podobać, taka



podobać się musi! 
Kilka kilometrów przed malowniczo położoną wioską znajduje się Glenbeg Caravan and Camping Park, zaraz za nim Wave Crest Caravan Park, gdzie ostatnio pod namiotem nasi sąsiedzi miło czas spędzali i obrazkami skąd bardzo nas do przyjazdu w te strony zachęcili. Najgorętsze od 1976 roku lato pozwala wyciągnąć z dna szafy zapomniane namioty i nocleg kosztuje nas 32 euro a nie 150, bo trzeba przyznać że ceny w tym roku windowane są niebotycznie, ceny za wszystko, promy, B&B, wstępy... 
My oczywiście musieliśmy się sprężyć z naszą wyprawą, nie miewamy dwóch dni wolnego niestety, dlatego nic więcej o kempingach powiedzieć nie mogę niż to, co znajomi nam na ich temat mówią, czyli że absolutnie warto wziąć je pod uwagę, zapewniają wszystko,od prysznica po kuchnię, i że w pełni sezonu może być niełatwo miejsce tam znaleźć.
Za cel wyprawy upatrzyłam sobie Derrynane Beach i Abbey Island, na którą z plaży można przejść. W Caherdaniel skręca się w wąską drogę i modli o to, by nikt z naprzeciwka nie jechał. 
Na dużym parkingu stało parę aut, kilka osób spacerowało w tę i we w tę , ratownik nudził się póki co, a my tak jak za plażą nie przepadamy tak tym razem nie mogliśmy się zupełnie z niej zebrać a chciałam jeszcze koniecznie pójść na wysepkę z ruinami opactwa.
Pech chciał, że gdy do samochodu wróciliśmy, by zostawić w nim plecak, M. zauważył że mamy problem z kołem. Poza tzw. "dojazdówką" w bagażniku nie mieliśmy nic. Na "dojazdówce" lepiej podobno nie przekraczać 80 km/h a perspektywa 4-godzinnego powrotu do domu baaaaardzo się M. nie spodobała, do tego stopnia że chciał natychmiast ruszyć na poszukiwanie wulkanizacji. Sobota, ludzie pracują do trzeciej, jeśli w ogóle, w Caherdaniel nie ma punktu naprawy/wymiany opon, najbliższy w Kenmare odległym o 50 km... 
- Przez Kenmare i tak będziemy przejeżdżać, wulkanizacja otwarta do 18, nie ma przecież sensu już się stąd zabierać skoro niczego nie przyspieszymy! - nalegałam. 
O mało się nie pokłóciliśmy ale na Abbey Island poszliśmy. Nie do końca byłam usatysfakcjonowana bo nie obeszliśmy jej całej, wcale nie tak maleńkiej jak się mogło wydawać, a wielką miałam ochotę na taki spacer ścieżką z widokiem na wyspy Scariff i Deenish. Nie chciałam jednak M. prowokować i z lekkim poczuciem niedosytu udaliśmy się w drogę powrotną.
- Jak dobrze, że jedziemy w drugą stronę! - śmiałam się widząc z jakim trudem kierowcy manewrują pomiędzy panoszącymi się na całej drodze rowerzystami. Nie, nie przyszło mi do głowy sprawdzić cóż to za impreza, że trwać może cały dzień i że nas też czeka "manewrowanie", trafiliśmy w sam środek "Ring of Kerry Cyclist Race" i wyglądało to mniej więcej tak


rasmumhan.com

Nie było mowy o przekroczeniu 80 km/h, nie przekroczyliśmy 30 do samego Kenmare, gdzie nasze drogi się rozchodziły. "Tyrepoint" w mieście zamknięty na cztery spusty na długo przed 18-tą, cóż było robić, jechać wolno do domu. Niespodziewanie wypatrzyłam coś po drodze, punkt wulkanizacji, o którym darmo by szukać najmniejszej notki w sieci, w szczerym polu, szeroko otwarty chociaż powinien być zamknięty jak właściciel przyznał. Z naprawioną oponą śmiało pojechaliśmy dalej, wróciliśmy pod bezchmurne niebo, jakie przez cały dzień cieszyło mieszkańców Carrigaline podczas gdy county Kerry objęło szerokie pasmo chmur i słońca właściwie nie widzieliśmy tam przez cały dzień.
Ring of Kerry lepiej zacząć od strony Killarney i Killorglin, zdecydowanie lepsze widoki towarzyszą wtedy długiej jeździe. Nie wiem ile czasu musielibyśmy spędzić w tej części Irlandii, by wszystkie warte tego zakamarki wybrzeża obejrzeć. Zastanawiałam się gdzie jeszcze tego dnia się zatrzymać, a tu i dla samego Caherdaniel czasu było za mało. Prawdą jest co piszą inni, że mnóstwo tu możliwości wypoczywania, cały dzień można by spacerować po Derrynane National Historic Park , nie wspominając o innych formach aktywności; z Derrynane można zawędrować do Caherdaniel albo do Waterville, można i dalej, to przecież Wild Atlantic Way... 


















Abbey Island

 Przypływ uniemożliwia swobodne przejście na wysepkę, nam się udało. Ruiny opactwa datowane są na wiek X. Miejsce naprawdę robi wrażenie...


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz