Jeszcze jedną szansę postanowiliśmy dać miejscom, do których przewodniki odsyłają, gdy człowiek szuka tzw."ukrytych skarbów". I tak jak rozczarowani byliśmy cokolwiek za pierwszym razem, tak i teraz, w znacznie przecież bardziej sprzyjających warunkach, bo letnią porą, nic niezwykłego w tych miejscach odkryć nie zdołaliśmy. Ot, ładne widoki, jakich i po drodze mnóstwo, nie ładniejsze niż te znacznie bliższe nam, jakie mamy na co dzień a o jakich te same przewodniki milczą, bo kto słyszał o Crosshaven, Nohoval czy Myrtleville??? A tam niezależnie od pory roku, od pogody jest przeuroczo, takich miejsc szukam i chyba sama będę kiedyś musiała ich mapę stworzyć, ha, ha!
Rosscarbery
![]() |
oakwoodaerialphotography.ie |
Bajka,co? Niestety wzbić się w powietrze naszym autem nie da rady, widok taki nie dla nas zatem...
Tutejsza plaża pozbawiona słońca jeszcze nie zachęciła do dłuższego przystanku dlatego pojechaliśmy dalej, trafiając do
Castletownshend
W "unikatowej" wiosce rozbudowanej przez angielskich osadników pod koniec XVII wieku nie znaleźlibyśmy pewnie nic, gdyby nie pewna para, która wpadła tu, by zobaczyć witraże w kościele St Barahane.
- Widzieliście okna? - zwrócili się do nas zaglądając przez szybę do zamkniętego na cztery spusty kościoła - Tylko po to warto tu przyjechać, są przepiękne, zrobił je Harry Clarke, znany na całym świecie artysta. Kościół miał być otwarty od 9 ... - zaśmiali się oboje.
Oczywiście, że nie po to do Castletownshend przyjechaliśmy, trafiliśmy tu przez przypadek, nie będę też kłamać w sprawie mistrza Clarke, o którym usłyszeliśmy po raz pierwszy w życiu.
Przez przybrudzoną szybę staraliśmy się zobaczyć to
![]() |
twitter.com |
![]() |
flickr.com |
Nie na długo nas Castletownshend zatrzymało, postanowiliśmy odwiedzić w drodze na kolejną w pobliżu Rosscarbery plażę Union Hall i Glandore.
Union Hall
Kiedy się jest operatorem scenarzystą i współpracuje z ciekawym reżyserem, można zwykłe miejsce zaczarować tworząc coś, czego darmo później w "realu" szukać. Widziałam Union Hall w filmie "Wojna guzików" i widziałam na żywo po raz drugi i po raz drugi nie zrobiła wioska na mnie wrażenia większego niż robi takie Ringaskiddy, chociaż stąd to chociaż ładną panoramę Cobh widać!
Z Union Hall widać Glandore, dzieli je zatoka a łączy bardzo wąski most. W zatoce nawet w letni weekend niewiele ożywiających krajobraz żaglówek stało, właściwie nie działo się w wiosce nic, wypiliśmy zatem naszą kawę i wąskim Poulgorm Bridge udaliśmy się do Glandore.
Glandore
Dość ożywione, sporo ludzi ale dużo więcej człowiek oczekuje wybierając się raz na jakiś czas w długą dość podróż, do "popular yachting haven", do malowniczo położonego resortu wakacyjnego w county Cork. Wejścia do poru "bronią" Adam i Ewa, dwie skały, jesteśmy zatem w "Rajskim Ogrodzie", który tak oto wygląda
Chcę w to przewodnikowe słowo wierzyć, i może chociaż na miłośników sportów wodnych dużo atrakcji tu czeka...
Jedno tylko miejsce mi się spodobało, to
Rineen Wood
w którym zatrzymaliśmy się na chwilę w drodze z Castletownshend do Union Hall. Fajnie położony, mimo odpływu, mnóstwo dobrze wydeptanych ścieżek i "Fairy Houses"
Owenahincha Beach
Mimo dość wysokich temperatur woda wciąż za zimna była na kąpiel, dla miejscowych też. Jak się okazało sporo znajomych tutaj właśnie przyjeżdża ceniąc sobie czystość plaży i brak ścisku, to dobra alternatywa dla Inchydoney w Clonakilty.
Przyznać muszę, że plaże zupełnie mnie nie kręcą, znacznie więcej czasu jestem w stanie spędzić w takim miejscu jak
Galley Head

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz