Etykiety

niedziela, 29 września 2013

Viana do Castelo. Nad rzeką Hadesu

absolutoportugal.pt


Rzymscy żołnierze przekraczają rzekę, ich zadaniem jest zdobycie nowego terytorium. Ale ta rzeka to Lima - Lethe - Lete - rzeka zapomnienia; wszyscy oni wierzą w mit o tajemnej mocy tych wód, wszyscy boją się zapomnieć kim są, skąd pochodzą, dokąd zmierzają. Dowódca sam przedostaje się na drugi brzeg, po czym nawołuje do tego samego swoich żołnierzy, wzywa każdego z osobna, po imieniu, próbując w ten sposób mit obalić.

olharvianadocastelo.blogspot.com
 Taki obrazek widnieje na gobelinie w znanym hotelu w Viana do Castelo, na szczycie Monte de Santa Luzia . Widok z okna czy tarasu tego hotelu może być jednym z najpiękniejszych na świecie. (Ale by go zobaczyć, musiałabym wyłożyć jakieś 180 euro, tyle kosztuje dziś jedna noc w Pousada de Viana do Castelo, no dobrze, w cenę wliczono śniadanie!) Podobno National Geographic uznał za taki widok z kopuły kościoła de Santa Luzia, stojącego na tym samym wzgórzu, ale z hotelu widać też tę kopułę, co niezwykle panoramę wzbogaca. Jedni się z tą opinią zgadzają, inni nie, w każdym razie wzmianka o National Geographic to swego rodzaju wabik, ludzie tu przyjeżdżają, rozglądają się, oceniają, piszą o swoich wrażeniach.
Nasze były bardzo pozytywne! Co do widoków, piękne, czy najpiękniejsze, hmm, może nie widzieliśmy zbyt wiele ale i tego wystarczy, by się troszkę pokłócić z NG.
Któregoś dnia wsiedliśmy do pociągu w Porto i ruszyliśmy na północne wybrzeże, na Costa Verde. W miejscu, gdzie rzeka Lima łączy się z Atlantykiem znajduje się Viana do Castelo, główne miasto tego regionu. Pierwsi pojawili się tu Celtowie, jeszcze dziś zobaczyć można na wzgórzu Santa Luzia resztki ich osady; żyli tu do czasów podboju okolicy przez Rzymian, do drugiej dekady naszej ery.  Rzymska osada nosiła nazwę "Diana", od której już blisko do "Viana" ale istnieje i taka legenda, według której nazwę zawdzięcza miasto pewnemu rycerzowi zakochanemu w księżniczce Anie; ilekroć rycerz wybrankę swego serca ujrzał krążąc wokół zamku, wołał : "Vi Ana do Castelo!Vi Ana do Castelo!", co znaczy "Widziałem Annę z zamku!"
Okres świetności Viana do Castelo przeżywało w wieku XVI, kiedy to z tutejszego portu niejeden słynny żeglarz wypływał w swą podróż, to czas wielkich odkryć geograficznych. Symboliczny początek tej erze dał Gil Eanes, który w 1434 roku opłynął przylądek Bojador u wybrzeży Afryki. To jego imię nosi pierwszy portugalski statek szpitalny, zbudowany tu w 1955 roku. Dziś statek jest po części muzeum ,po części hostelem. 
W słoneczny majowy dzień miasteczko prezentowało się bajecznie. Jako że znaleźliśmy się tam dość wcześnie, przy porannej kawce poczekaliśmy na chłopaka z informacji turystycznej. Podpowiedział nam jak najłatwiej dostać się na wzgórze Santa Luzia a zapytany o fajne plaże gdzieś w pobliżu uśmiechnął się tylko i rozrysował na mapce kierunek, w jakim musielibyśmy się udać, najlepiej autobusem albo pociągiem. 
 Bardzo chciałam wspiąć się na to słynne wzgórze ale ograniczeni czasem skorzystaliśmy z najdłuższej w kraju kolejki ( 650m). Widoki z góry urzekające. Świątynia św. Łucji nie pochodzi z odległej przeszłości, jak większość zabytkowych budowli w centrum historycznym miasteczka, zaczęto ją budować w 1903 roku według projektu znanego architekta Miguela Ventury Terra a zakończono tę żmudną pracę dopiero 40 lat później. 26 dzwonów, jakie znajdują się w kościele, nie zagrało nam co prawda ale i bez tego wrażeń mieliśmy dość.










Po paru godzinach spędzonych na wzgórzu św. Łucji zjechaliśmy do miasteczka, by z przyjemnością pospacerować po uroczych uliczkach. W XVI wieku powstało tu sporo pięknych bogatych rezydencji i publicznych budowli.
















By zaspokoić domagające się strawy żołądki, zasiedliśmy na starówce nad talerzami z "dorado", co, wbrew podobnemu brzmieniu i pisowni, rybą nie było. Flaczków w życiu nie jadłam i zjeść zamiaru nie miałam; rozbawiona kelnerka bez problemu wymieniła moje danie na inne ale M. pokosztował tej popularnej, sądząc po ilości zamówień, strawy, po czym skusił się jeszcze na kurczaka z rożna.
Gdybyśmy byli bardziej świadomi ile atrakcji oferuje Viana do Castelo, pewnie inaczej zagospodarowalibyśmy ten dzień, wliczając w nasz plan Afife czy Cabedelo - popularne plaże, to dla M. , a dla mnie "Trilho dos Canos de Agua"  czyli ponad 10 kilometrów pieszej trasy na wzgórzu Santa Luzia ( już widzę entuzjazm M.!).
 Tak czy inaczej bardzo zadowoleni wracaliśmy do Porto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz