Etykiety

niedziela, 29 września 2013

W Guimaraes bez zmian



Na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO nie trafia się przypadkowo. Od 2001 roku jest na niej Guimaraes z jego zabytkowym centrum. Trochę kusi, by podpatrzeć co w bardzo ostrej rywalizacji zwycięża, co spełnia wiele kryteriów wyboru. Poza innymi i ten wabik połknęliśmy udając się na jednodniową wyprawę w okolice Porto, gdzie urządziliśmy swoją bazę. Innym było hasło "Europejska Stolica Kultury 2012", do czegoś to zobowiązuje!
Co zastaliśmy niespełna 60 kilometrów od Porto?










Początki Vimaranes sięgają X wieku a nazwa ta pochodzi od prawdopodobnego właściciela tych ziem, niejakiego Vimara czy Guimara i przez lata ewaluowała do dzisiejszego "Guimaraes".
Zaczątkiem osady stał się najpierw klasztor zbudowany na rozkaz hrabiny Mumadony Dias, ciotki króla regionu León Ramiro II i wdowy po hrabim Hermenegildo Gonzalesie, a później zamku , który powstał także dzięki jej inspiracji .
W Guimaraes przyszedł na świat pierwszy król Portugalii, Alfons I Henriques zwany Zdobywcą, (charakterny, trzeba przyznać, i płodny, 12 dziatek sprowadził na świat); to także pierwsza stolica kraju, do 1143 roku, kiedy to król przeniósł swój dwór do Coimbry.
Wchodząc w wąskie uliczki starówki, zatrzymując się na kolejnych placach otoczonych zabytkowymi budowlami można mieć wrażenie cofnięcia się w czasie. To całkiem przyjemne uczucie, całkiem przyjemnie jest bez pośpiechu pobłądzić korytarzami miasta, które pamięta czasy średnie. Kościół z XII wieku przy placu da Oliveira, XIV i XV wieczne domy przy Rua de Santa Maria, przykłady architektury miejskiej z w. XVII i XVIII na placu da Sao Tiago czy zamek na wzgórzu Latito, niezła to gratka dla znawców, miłośników architektury ale i zwykły laik jak ja czy M. chętnie popatrzy, chętnie podda się tej niecodziennej atmosferze zabytkowego miasteczka.
W zakątkach przeszłości czyha niejeden restaurator podsuwając grzecznie krzesełko chętnemu turyście.
 My postaraliśmy się o coś bardziej wyszukanego pragnąc zaspokoić delikatny głód. Oj tak, trudno tam trafić, świadczyły o tym także spojrzenia zastanych w lokalu miejscowych, grą w karty zajętych właśnie. O!, tu to nam dobrze dadzą zjeść, przyklasnęliśmy po cichu. Zamówiliśmy bacalhau, cóż by innego! I co? I jak?... szybko zrozumiałam dlaczego trochę dziwny  pan nalegał nieśmiało acz długo, by nasz wybór padł na inną potrawę... Bardziej nas to wszystko ubawiło niż zdenerwowało jednak.
Treść wielu dostępnych folderów potwierdzała, że w Europejskiej Stolicy Kultury dużo się działo, my jednak poza obejrzeniem wystawy "Zamek w 3 aktach. Atak. Destrukcja. Rekonstrukcja" nie mogliśmy sobie, ze względu na czas ograniczony, pozwolić. Wystawę zorganizowano we wnętrzach pałacu książąt Braganca, rodu, z którego wywodzili się królowie Portugalii.



Z filtrów papierosowych rzeźba...



Jeśli wspominam Guimaraes to nie miasto jednak wychodzi na plan pierwszy. Coś innego bardziej mnie urzekło. Góra de Penha.
 













Wznosi się na wysokość 617 metrów n.p.m. i jest najwyższa w okolicy. Znajduje się jakieś 2 kilometry od miasta a najłatwiejszy sposób wdarcia się na jej szczyt to usiąść wygodnie w wagoniku kolejki linowej i pozwolić się tam zawieźć, po drodze kontemplując panoramę okolicy.
A na miejscu co zastaliśmy? Poza sanktuarium de la Penha i licznymi kapliczkami, jest to bowiem od wieków miejsce wybrane przez wyznawców religii chrześcijańskiej, natura, natura zachwyca swoimi tworami. Na tych niemal 60 hektarach zielonej przestrzeni sporo ścieżek tajemnych, głazów o kształtach przeróżnych, szczelin skalnych i leśnych zakamarków. Ma to miejsce swój klimat, ma swoją energię, ma i naturalnych mieszkańców spłoszonych tego dnia przez gromadę dzieciaczków, tak więc przed żadnym dzikiem uciekać nie musiałam ( jak zdarzyło się w Kodniu).
Dziś wiadomo, że w roku, gdy Guimaraes było Europejską Stolicą Kultury, miasto odwiedziło ponad 2 i pół miliona turystów i żadnego z nich nie podejrzewam o rozczarowanie . Obecnie nosi tytuł Europejskiego Miasta Sportu, znów się dużo dzieje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz